Dwanaście. Tyloma bramkami różnicy zakończyło się spotkanie Orlen Wisły Płock z Wybrzeżem Gdańsk. Dokładnie tylu zawodników znalazło się też na ławce czerwono – biało – niebieskich. Zabrakło przede wszystkim kontuzjowanych w poprzednim meczu Huberta Korneckiego i Damiana Kostrzewy.
Mimo znacznego osłabienia i krótkiej ławki, gdańszczanie bardzo dobrze zaczęli spotkanie. Wynik meczu otworzył Łukasz Rogulski. Szybko odpowiedział mu jednak Maciej Gębala. Wtedy Marcina Wicharego pokonali Mateusz Wróbel i najskuteczniejszy po stronie gości Paweł Niewrzawa. Po jego bramce na tablicy wyników widniał wynik 1:3. Dobrą serię zanotowali wówczas płocczanie. Skutecznymi rzutami popisali się dwukrotnie Sime Ivić i ponownie Gębala. Do remisu doprowadził Rogulski, ale po błyskawicznym wznowieniu bramkę zdobył Milan Puśica. Rogulski nie zamierzał odpuszczać i po raz drugi wyrównał wynik. Nóg nie odstawiali też gospodarze – popisali się wtedy czterema skutecznymi akcjami (trafiali dwukrotnie Gębala, raz Lovro Mihić i raz Puśica). Podporządkowali sobie przyjezdnych, którzy nie potrafili dogonić przeciwnika na mniej niż dwa oczka. Widowiskowe, a co najważniejsze, liczne bramki zdobywał wówczas Michał Daszek (7 trafień w 13 minut). To właśnie on ustalił wynik do przerwy na 21:12.
Druga część spotkania toczyła się dość wyrównanie. Czerwono – biało – niebiescy nawiązali z wyraźnie lepiej dysponowanym rywalem zaciętą walkę. Po przerwie wynik otworzył Adrian Kondratiuk, wykorzystując rzut karny. Dłużny nie pozostał Gębala. Na każdą bramkę gdańszczan trafieniem odpowiadali gospodarze, którzy na 10 minut przed końcem spotkania zanotowali dodatkowo kolejną serię. Tym razem skutecznymi rzutami popisali się Tomasz Gębala oraz dwukrotnie Mateusz Piechowski. Wysoką przewagę Nafciarzy próbował jeszcze stopić Niewrzawa, zdobywając w ostatnich czterech minutach cztery bramki. To właśnie rozgrywający Wybrzeża zdobył ostatnie w meczu trafienie, a po tym rzucie na tablicy widniał wynik 39:27.
Po zakończeniu spotkania rozczarowania nie krył bramkarz czerwono – biało – niebieskich, Maciej Pieńczewski. – Wynik na pewno poniżej oczekiwań. Założenia mieliśmy inne. Na pewno była wola walki, to było widać na początku meczu. W ataku zdobywaliśmy naprawdę bardzo fajne, a przede wszystkim zespołowe bramki. Niestety, z czasem brakowało sił na obronę, a z tego łatwe bramki zdobywali Wiślacy – przyznaje. W pierwszej części meczu popisał się kilkoma spektakularnymi obronami, jednak ze swojej postawy zadowolony nie był. – Coś musiałem odbić. A, że część tych rzutów była sam na sam, to po prostu starałem się robić, co do mnie należało. Na pewno zabrakło mi trochę szczęścia, kilka rzutów dostałem gdzieś po ręce czy nodze, no ale taki jest sport. Miejmy nadzieję, że w następnym meczu poszczęści mi się bardziej – zakończył.
ORLEN WISŁA PŁOCK 39:27 WYBRZEŻE GDAŃSK
ORLEN WISŁA: Morawski, Wichary – Gębala M. 9, Daszek 7, Mihić 3, Piechowski 3, Puśica 3, Ghionea 2, Kwiatkowski 2, Rocha 2, Ivić 2, Tarabochia 2, Duarte 1, Wiśniewski 1, Gębala T. 1, Zhitnikov 1.
WYBRZEŻE: Chmieliński, Pieńczewski – Niewrzawa 10, Rogulski 6, Kondratiuk 4, Abram 2, Oliveira 2, Wróbel 2, Podobas 1 oraz Skwierawski, Sulej