Jakub Będzikowski: Piłka ręczna była w mojej rodzinie dyscypliną sportu numer jeden

15 бер. 2022 |

Nasz nowy zawodnik Jakub Będzikowski był wprost skazany na piłkę ręczną. Młody zawodnik, który podpisał trzyletni kontrakt z Torus Wybrzeżem Gdańsk opowiada o swojej historii i powodach wyboru właśnie naszego klubu.

Nasz nowy zawodnik Jakub Będzikowski był wprost skazany na piłkę ręczną. Młody zawodnik, który podpisał trzyletni kontrakt z Torus Wybrzeżem Gdańsk opowiada o swojej historii i powodach wyboru właśnie naszego klubu.

Podpisałeś kontrakt z Torus Wybrzeżem. Co zaważyło o wyborze właśnie tego klubu?

Jakub Będzikowski: Zdecydowałem się podpisać kontrakt z Torus Wybrzeżem, ponieważ jest to klub z bogatą historią i świetnymi trenerami, pod których okiem, ciężko pracując z pewnością rozwinę się jako zawodnik. Bardzo spodobał mi się fakt, że coraz większą rolę w zespole odgrywają młodzi zawodnicy. Uważam, że połączenie młodości oraz doświadczenia starszych zawodników spowoduje, że w przyszłym sezonie uda nam się spełnić wspólnie wyznaczone cele.

Na pewno miałeś też oferty z klubów stojących obecnie wyżej w hierarchii. Czy uważasz, że na tym etapie kluczem są minuty na boisku i bycie ważnym ogniwem zespołu?

Owszem, miałem kilka propozycji z klubów zajmujących wyższe miejsca w ligowej tabeli, jednak wybrałem ofertę Torus Wybrzeża, ponieważ najważniejszą rzeczą dla mnie, jako młodego zawodnika jest spędzanie największej liczby minut na boisku i bycie ważną częścią zespołu. Tylko tym sposobem będę mógł nabierać doświadczenia i podnosić swoje umiejętności, co zaowocuje w przyszłości/

Oglądałeś już na żywo mecze Torus Wybrzeża. Czy już teraz korciło by pobiec do szatni i wspomóc nowych kolegów?

Tak, oglądam teraz każdy mecz Wybrzeża, jeśli tylko nie mam w tym czasie swojego. Ostatni mecz z Górnikiem Zabrze wygrany jedną bramką był dla mnie naprawdę sporym ładunkiem emocjonalnym mimo, iż jeszcze nie zdążyłem poznać się z chłopakami. Chciałbym pogratulować im zwycięstwa i życzyć powodzenia w kolejnych spotkaniach!

W weekend brałeś udział w Mistrzostwach Polski Juniorów, a już teraz będziesz brał udział w zgrupowaniu reprezentacji Polski. Jak podchodzisz przed debiutem w kadrze?

W weekend rozegrałem dwa ostatnie mecze z moim zespołem z Legnicy. Chcieliśmy zakończyć nasza wspólna przygodę z medalem na szyi – niestety się nie udało. Z tego miejsca chciałbym podziękować chłopakom za wszystkie wspólne lata. Teraz jestem już w pełni skupiony na tym, aby jak najlepiej zaprezentować się na zgrupowaniu reprezentacji. Perspektywa debiutu w seniorskiej kadrze w tak młodym wieku i odśpiewanie Mazurka Dąbrowskiego przed własną publicznością, to spełnienie moich dziecięcych marzeń. Staram się jednak podchodzić do tego z chłodną głową i zrobię wszystko aby znaleźć się w meczowej 16-stce na mecze ze Szwecją.

Jak dowiedziałeś się o powołaniu? Było to zaskoczenie?

Informacja o zgrupowaniu i meczach ukazała się w godzinach przedpołudniowych, więc byłem wtedy w szkole. Na jednej z przerw kolega podesłał mi zdjęcie grafiki z listą powołanych i wtedy na pierwszym miejscu zobaczyłem swoje nazwisko. Nie wierzyłem własnym oczom i do końca dnia nie myślałem już o niczym innym.

Czy ze względu na kwestie rodzinne była w ogóle opcja, że nie będziesz grał w piłkę ręczną? Jakie jest twoje pierwsze handballowe wspomnienie?

W mojej rodzinie piłka ręczna była dyscypliną sportu numer jeden praktycznie od kiedy pamiętam. Zaczęło się od taty i wujka. „Niezarażona ” pozostała tylko mama, która przez całą karierę taty była jego największą fanką, a teraz jest też moją. Warto dodać że pierwsze kroki w świecie handballa stawia także mój młodszy brat Wiktor. Niektórzy ludzie śmieją się, że urodziłem się z piłką w ręce i jakby nie patrzeć może jest w tym trochę prawdy. Wychowałem się na hali, bo już od najmłodszych lat tato zabierał mnie na swoje treningi, jak był jeszcze zawodnikiem czy też w roli trenera. Najprzyjemniejszym wspomnieniem z tamtych lat jest scenka, w której piłka po rzucie ląduje na górnej siatce bramki, a ja nie mogę jej zdjąć ze względu na mój mały wzrost. Niczym niewzruszony biegłem wtedy do taty, przerywając mu prowadzenie treningu, aby pomógł mi ją ściągnąć. Gdy podbiegałem do niego od razu wiedział o co chodzi. Trzeba jednak przyznać że nigdy nie czułem od niego presji, związanej z koniecznością uprawianie tej dyscypliny. Zawsze powtarzał mi, żebym robił to co sprawia mi przyjemność i robię to do dziś.

Czy ciężko było wyjechać już do szkoły średniej, by grać i trenować w SMS-ie? 

Trzeba przyznać, że pierwsze miesiące poza domem były dla mnie naprawdę trudne. Na początku ciężko było przywyknąć do życia w nowym środowisku. Przez myśl przechodziła mi nawet rezygnacja i powrót do domu. Z biegiem czasu jednak zaczęło mi się podobać i na szczęście postanowiłem zostać. Jak się później okazało, była to jedna z lepszych decyzji jakie kiedykolwiek podjąłem. Poznałem wspaniałych ludzi, z którymi wspomnienia pozostaną na zawsze. Przez te trzy lata pod okiem trenera Zygmunta Kamysa także znacząco rozwinąłem się jako zawodnik. Uważam, że kielecki SMS to najlepsza i najbardziej profesjonalna szkoła dla młodych adeptów piłki ręcznej.

Gdańsk to też miasto akademickie. Planujesz kontynuować naukę? Jak tak, to gdzie?

Oczywiście, zamierzam kontynuować naukę na jednej z Gdańskich uczelni. Zastanawiałem się nad kierunkami takimi jak zarządzanie, ekonomia, logistyka… Wszystko jednak zweryfikuje majowy egzamin dojrzałości.

Jakie masz długofalowe plany? Chciałbyś w przyszłości grać poza Polską?

Nie ukrywam, że od początku swojej przygody z piłką ręczną zawsze chciałem wyjechać za zachodnią granicę i tam spróbować swoich sił, jednak są to bardzo dalekosiężne plany. W następnych trzech sezonach będę grał w barwach Torus Wybrzeża i to jest najważniejsze.