19. serię spotkań piłkarze ręczni Torus Wybrzeża będą musieli szybko wymazać z pamięci. Gdańszczanie w starciu z Energą MKS Kalisz nie nawiązali walki i od samego początku byli zmuszeni do gonienia wyniku. Kaliszanie tego dnia byli klasą sami dla siebie i bardzo wysoko pokonali rywali 35 do 22.
Pierwsze 10 minut spotkania było przede wszystkim popisem reprezentacyjnego rozgrywającego Kacpra Adamskiego, który kompletnie nie robił sobie nic z obecności obrońców Torus Wybrzeża i przy każdej okazji zaskakiwał bramkarza gości. Udało mu się to czterokrotnie, ale jego koledzy również nie zapominali, jak się zdobywa bramki i na samym początku kaliszanie wyszli na wysokie prowadzenie (najpierw 5:2, a w 10’ już 7:3). Od razu zareagowali szkoleniowcy z Gdańska, ale zupełnie inaczej zareagowali Patryk Pieczonka i Kuba Powarzyński, którzy uszczuplili skład swojej drużyny na parkiecie i to otworzyło kolejne okazje dla dobrze tego wieczora dysponowanych gospodarzy. Gdańszczanie nie chcieli stracić kontaktu z rywalami, jednak po kwadransie mieli już do odrobienia aż 5 trafień (6:11). W 16’ i 17’ Mateusz Wróbel i Piotr Papaj zniwelowali stratę do 3 goli, jednak potem zupełnie załamała się gra przyjezdnych i w odstępie 5 minut stracili 6 bramek, nie rzucając ani jednej (8:17 w 23’). Dopiero kapitan Piotr Papaj przerwał serię rywali celnym rzutem z „siódemki”. Była to jednak nieznaczna korekta wyniku, bo na przerwę Torus Wybrzeże zeszło z 8 bramkami straty do Energi MKS-u (11:19).
Początek drugiej części nie przyniósł zmian w obrazie gry. Dominowali gospodarze w każdym aspekcie sportowego rzemiosła. Wystarczy powiedzieć tylko tyle, że w odstępie 10 minut drugiej odsłony do kaliskiej bramki trafił tylko Mateusz Jachlewski z rzutu karnego. Szczypiorniści MKS-u z kolei trafiali z każdej pozycji, a prym wiedli w tym: Góralski, Krępa, Tomczak oraz Adamski. Przewaga kaliszan w 42’ osiągnęła rzadko spotykany rozmiar 26 do 12. Ostatnią szansę ratowania honoru drużyny podjęli trenerzy Torus Wybrzeża, ale na boisku zbyt wiele było tego dnia błędów, strat, nieuzasadnionych wyborów, żeby cokolwiek zdziałać. Gdy pojawiały się już okazje, to leczyli z ambicji gdańskich zawodników golkiperzy MKS-u (Łukasz Zakreta w 45’ miał 50% skuteczności obron). Trzy punkty nie były już w tym momencie zagrożone i wiadomo było, że dopiszą je gospodarze. Pozostawało pytanie, jaki będzie wynik końcowy tego starcia. Ostatecznie gospodarze bo bardzo jednostronnym pojedynku pokonali Torus Wybrzeże 35 do 22 i zgarnęli pewne trzy punkty. MVP meczu został wybrany Łukasz Zakreta.
Energa MKS Kalisz vs Torus Wybrzeże Gdańsk 35:22 (19:11)
KAL: Zakreta, Krekora – Wróbel 2, Adamski 10, K. Pilitowski 1, M. Pilitowski 4, Szpera 1, Kamyszek 1, Makowiejew 1, Tomczak 4, Góralski 8, Drej 1, Pedryc, Kus, Krępa 2.
Trener: Paweł Noch.
GDA: Wałach, Chmieliński, A. Witkowski – Stojek 3, Powarzyński 2, Mosquera Mayo 1, Pieczonka, Doroshchuk, Jachlewski 5, Papaj 3, Tomczak 3, Janikowski 3, Woźniak, Wróbel 2, Sulej.
Trenerzy: Jakub Bonisławski & Mariusz Jurkiewicz.