Mecz walki w Gdańsku

20 квіт. 2017 |

To było spotkanie na miarę ćwierćfinału ligi. Wybrzeże Gdańsk we własnej hali podejmowało Azoty Puławy. Choć faworytem spotkania byli goście, przez większość spotkania to gdańszczanie przeważali na boisku. W gdańskiej hali AWFiS nie brakowało emocji. Ostatecznie z trzybramkową zaliczką skończyli puławianie.

To było spotkanie na miarę ćwierćfinału ligi. Wybrzeże Gdańsk we własnej hali podejmowało Azoty Puławy. Choć faworytem spotkania byli goście, przez większość spotkania to gdańszczanie przeważali na boisku. W gdańskiej hali AWFiS nie brakowało emocji. Ostatecznie z trzybramkową zaliczką skończyli puławianie.

Mecz od dwóch nieskutecznych kontr rozpoczęli gospodarze. Chwilę później trafił Krajewski. Mimo początkowego niepowodzenia czerwono-biało-niebiescy szybko wrócili na właściwie tory. W 5. minucie po skutecznym rzucie Adriana Kondratiuka było już 3:1. Wówczas skuteczną serię zaliczyli puławianie. Gdy z koła trafił Jurecki było już 3:5. Dwie minuty później do remisu doprowadził Hubert Kornecki. Mecz był bardzo zacięty i żaden z zespołów nie był w stanie odskoczyć na więcej niż dwa trafienia. W 24. minucie po rzucie Roberta Orzechowskiego było już 8:11. Na minutę przed końcem do remisu doprowadził Niewrzawa. Wówczas rzut karny wykorzystał Kuchczyński. Do przerwy na minimalnym prowadzeniu 11:12 byli puławianie.

Wynik pierwszej połowy z pewnością wyglądałby korzystniej dla gdańszczan, gdyby nie świetna postawa bramkarza gości. – To nie tylko moja zasługa, ale też całego zespołu. Bardzo dużo czasu poświęciliśmy na analizę video i swoich błędów w poprzednim meczu z tą drużyną. Wyciągnęliśmy wnioski i teraz ta gra wygląda już dużo lepiej – powiedział w przerwie Vadim Bogdanov.

Drugą połowę dużo lepiej rozpoczęli gospodarze. Świetnym rzutem popisał się Wróbel. Mnożyły się błędy w ataku gości, a w bramce coraz bardziej rozkręcał się Maciej Pieńczewski. W 36. minucie Wybrzeże wyszło na prowadzenie po trafieniu Rogulskiego. Trzy minuty później po kolejnym skutecznym rzucie kapitana zespołu było już 17:14. Gospodarze utrzymywali bezpieczny dystans do 45. minuty. Wówczas na noszach boisko opuścił najskuteczniejszy zawodnik gdańszczan – Łukasz Rogulski. Wówczas do ataku rzucili się goście. Kilka minut później po bramce Petrovskiego był remis 21:21. Na cztery minuty przed końcem to Azoty odskoczyły na 3 trafienia. Czerwono-biało-niebiescy próbowali jeszcze zniwelować różnicę, ale ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 24:27.

Przed rewanżowym spotkaniem w Puławach w lepszej sytuacji są Azoty, które mają aż trzy bramki zaliczki. – W końcówce zabrakło nam Łukasza Rogulskiego. Marek Podobas, nasz pierwszoroczniak, walczył jak mógł i dał z siebie maxa. To spotkanie kosztowało nas bardzo dużo sił i w końcówce tych sił nam trochę zabrakło. Zostawiliśmy dużo serca i zdrowia na boisku i będziemy walczyć w Puławach. Oczywiście, ta strata jest do odrobienia. Musimy zagrać taki mecz jak w Puławach. Na taki mecz czekaliśmy całą fazę zasadniczą, cały sezon. To utwierdziło nas w tym, że nawet w tak okrojonym składzie poprzez walkę jesteśmy w stanie dużo zdziałać. Jedziemy do Puław i będziemy walczyć. Zobaczymy co się tam wydarzy, nie ukrywam, że liczymy i wierzymy, że wywieziemy stamtąd co najmniej zwycięstwo – powiedział tuż po meczu Hubert Kornecki.

WYBRZEŻE GDAŃSK 24:27 AZOTY PUŁAWY

WYBRZEŻE: Chmieliński, PieńczewskiNiewrzawa 6, Kornecki 4, Rogulski 3, Sulej 3, Wróbel 3, Kondratiuk 2, Podobas 2, Skwierawski 1 oraz Abram, Oliveira, Prymlewicz

AZOTY: Bogdanov, Koshovy – Krajewski 8, Jurecki 3, Kuchczyński 3, Łyżwa 3, Prce 3, Orzechowski 2, Petrovsky 2, Sobol 2, Kubisztal 1 oraz Grzelak, Masłowski, Przybylski