Bilans trzech ostatnich miesięcy? Dziewiąte miejsce i 18 punktów. Do tego ośmiu kadrowiczów, kilka odkrytych talentów i całkiem niezłe widoki na przyszłość. Czego życzy sobie na Święta, co odróżnia jego zawodników od reszty zespołów, czy przewiduje jakieś zmiany i wreszcie: czy Marcin Lijewski ma powody do zadowolenia?
Za nami trzy miesiące rozgrywek. Trochę tych punktów jednak uzbieraliśmy, wbrew przewidywaniom wielu osób. Jak oceniasz ten wynik? Jesteś zadowolony?
Jestem troszeczkę zadowolony, ale też troszeczkę rozczarowany. Faktem jest, że przed sezonem taki dorobek punktowy pewnie bralibyśmy w ciemno. Zewsząd było słychać głosy, że bez Rogulskiego, Kostrzewy i Korneckiego to już nie jest to Wybrzeże i ciężko nam będzie się utrzymać. To siedziało gdzieś w głowie. Aczkolwiek chłopacy, przynajmniej w niektórych meczach, pokazali, że mają charakter i stworzyli tutaj w Gdańsku bardzo fajne widowiska. Poza ostatnim meczem wyjazdowym w Szczecinie, wygraliśmy każdy mecz z zespołami, z którymi powinniśmy wygrać. Brakuje mi tylko takiej niespodzianki. Meczu wygranego z Kwidzynem, czy z Opolem, gdzie też mieliśmy swoje szanse. Uważam, że ten zespół potrzebuje takiego bodźca w postaci wygrania takiego meczu, żeby iść dalej do przodu.
Możemy liczyć na taką niespodziankę w drugiej rundzie?
Oczywiście. Mamy trochę czasu, jest ponad 30 dni na przygotowanie się do kolejnego meczu. Będziemy w dużej mierze pracować nad obroną, bo ta obrona jednak w tej pierwszej części sezonu nam szwankowała. Straciliśmy dużo więcej bramek niż to było w poprzednim sezonie i to jest troszeczkę niepokojące.
Ośmiu twoich zawodników powołanych do kadr narodowych. Sukces. Co czuje trener tych chłopaków?
Uważam, że to nasz sukces, jako klubu. Uważam, że to ogromny splendor, jeżeli klub oddaje ośmiu zawodników na akcje szkoleniowe do kadry Polski. To jest naprawdę fajna sprawa. Widać, że chłopacy tutaj w klubie robią fajną robotę. Z drugiej strony martwi mnie obecna frekwencja na treningu. Trudno jest przygotować jakieś sensowne zajęcia dla sześciu zawodników. Także ten kij ma dwa końce (śmiech). Ale mówiąc już tak całkiem serio, cieszę się, że w oczach trenerów reprezentacji nasi zawodnicy znaleźli uznanie.
Adamczyk w kadrze A. Niespodzianka?
Tak. Jest to niespodzianka. Mam nadzieję, że Kamil tak sobie to poukłada w głowie, że to nie tylko niespodzianka, ale też ogromna szansa dla niego. Że jeszcze bardziej przyłoży się do tych elementów, nad którymi najbardziej musi pracować.
Po zgrupowaniu w Cetniewie, do kadry B na mecze w Rumunii dołączyli dwaj młodzieżowcy – Komarzewski i Gądek. Jakie Ty widzisz perspektywy dla tych zawodników?
To są młodzi chłopcy, dwudziestolatkowie. Przed nimi jest cała masa czasu, żeby stać się lepszymi, aby w przyszłości zasilić kadrę. Takie powołanie to powinna być duża motywacja dla nich. Ja się ogromnie z tego cieszę i chciałbym, żeby wrócili z tego turnieju w dobrym nastroju. Nie tylko samo powołanie i jest super, ale chciałbym żeby okazali się bardzo wartościowymi zawodnikami dla tej reprezentacji i żeby zagrzali w niej miejsce na dłużej.
Przewidujemy jakieś rotacje w składzie w tej 30-dniowej przerwie?
Nie przewidujemy żadnych rewelacji i rewolucji. Chcielibyśmy pozyskać jednego, dwóch zawodników. Na razie jest to w powijakach, ale zobaczymy. Przy odrobinie szczęścia może wzmocnimy się na drugą rundę.
Na jakich pozycjach?
Na rozegraniu i kole. Obrotowy, który gra w obronie, czyli tam, gdzie mamy mankamenty.
A skoro już mowa o kole. Paweł Salacz. Może nie jest to zaskoczenie, bo ten potencjał było widać już wcześniej. Ale fenomenalna jakość w tym sezonie. Już drugie powołanie do kadry, tym razem na oficjalne mecze. Chyba trudno będzie zatrzymać tu Pawła na dłużej?
Mamy podpisany kontrakt jeszcze na rok, także jeszcze przez rok będziemy mieli z niego tutaj pociechę. Czy to zaskoczenie? Dla mnie nie. Dla mnie żal, że przez poważną kontuzję i praktycznie rok rehabilitacji Paweł stracił bardzo dużo. On byłby już zupełnie na innym poziomie niż jest teraz. Super pracuje. Naprawdę, jako trener nie mam do niego zastrzeżeń jeśli chodzi o jego zaangażowanie na treningach. Są inne mankamenty i Paweł o tym wie. Mam nadzieję, że zda sobie sprawę z tego, że jeżeli je wyeliminuje, to będzie naprawdę zawodnikiem, który nie tylko będzie grał w silnym klubie w Polsce. Ja go widzę w Bundeslidze albo jakimś czołowym klubie, grającym w Lidze Mistrzów.
Nad czym teraz, w tej przerwie, szczególnie będziemy pracować?
Nad wszystkim. Zawodnik, który nie dąży do doskonałości jest słaby i pozostanie słaby. Jest trochę czasu, żeby wzmocnić się fizycznie. Troszeczkę, ze względu na młody wiek, odstajemy od czołówki, jeśli chodzi o warunki fizyczne. Musimy nabrać tej masy mięśniowej. Zawodnicy dostali ściśle sprecyzowaną rozpiskę co mają robić w przerwie między Świętami a Nowym Rokiem. Jestem przekonany, że sumiennie ją wykorzystają. Część stycznia poświęcimy na budowanie tężyzny fizycznej, ale na dwa tygodnie przed meczem skupimy się na technicznych i taktycznych aspektach naszego rzemiosła.
Na co w Twoim przekonaniu stać nas w tym sezonie?
Wymagasz ode mnie jasnych deklaracji, a o to trudno, mając tak chimeryczny zespół. Ja lubię być zawsze zaskakiwany. Chcę, żeby ten zespół z dnia na dzień był lepszy. Mamy ściśle określony cel na koniec sezonu. Nie jest to cel wygórowany. Jest jak najbardziej w naszym zasięgu. Jeżeli go zrealizujemy, to ja będę zadowolony.
Wspomniałeś o tej chimeryczności. Nie da się ukryć. Skąd się to bierze?
To jest ten wiek. Niestety. Młodzi zawodnicy są labilnymi zawodnikami. Ja już się do tego przyzwyczaiłem. Sam też byłem takim zawodnikiem. Czasami wynosiłem trenera w niebiosa tylko po to, żeby za chwilę brutalnie go zrzucić na ziemię. Teraz sam tego doświadczam jako trener. Ciężko nad tym pracujemy, aczkolwiek młodość ma niestety swoje prawa. Podejrzewam, że taki stan rzeczy jeszcze przez jakiś czas się utrzyma. Mam nadzieję, że świadomość moich zawodników będzie coraz większa i będziemy dążyli do stabilizacji.
Jest coś, co odróżnia nas od innych zespołów? Może tym razem coś pozytywnego.
Walczymy. W większości meczów nie mogę zarzucić chłopakom tego, że nie walczą. Odróżnia nas też ta labilność. Że w tej całej walce robimy takie głupoty, że aż głowa boli. Przykładem jest choćby mecz w Kaliszu. Przez 50 minut gramy koncertowe zawody. Ja jako szkoleniowiec, stojąc przy linii, biorąc czas, praktycznie nie miałem żadnych uwag ani do obrony, ani do ataku. Tylko kosmetyczne uwagi. A ostatnich 10 minut, to tak, jakby się odwróciło klepsydrę. Nie poznałem ich. Więc odróżnia nas i walka, i dramaturgia.
Czego życzysz swoim zawodnikom na te Święta?
Przede wszystkim zdrowia. To taki oklepany slogan, ale zdrowie jest najważniejsze. Jeżeli człowiek jest zdrowy, to wszystko inne leży wyłącznie w jego rękach. A możliwości mamy naprawdę duże. Spokoju. To jest taki czas, gdy odkładamy na bok wszystkie nasze troski, problemy zawodowe i spędzamy Święta z rodziną. To powinna być taka sielankowa atmosfera. I tego przede wszystkim im życzę. Żeby wrócili do klubu uśmiechnięci, szczęśliwi i głodni pracy.
A czego życzysz sobie?
Uuuuu. Też oczywiście zdrowia i sielankowej atmosfery. I troszeczkę więcej spokoju. Chciałbym wrócić po Świętach z takim kopem jakiejś nowej motywacji, która sprawi, że z uśmiechem na ustach będę dzierżył gwizdek w ręce i wykonywał obowiązki trenera jeszcze lepiej niż do tej pory.
To jeszcze ci najważniejsi. Czego życzysz kibicom?
Zdróweczka. Ciepłej, świątecznej atmosfery. A przede wszystkim życzę im tego, żeby wychodząc z naszych meczów byli zadowoleni, szczęśliwi i żeby nie mogli się doczekać następnego spotkania. Bo tak naprawdę wszystko to, co my tu robimy w tej hali, robimy dla naszych kochanych kibiców.