Chcę, żeby ten klub był najsilniejszy w Polsce – rozmowa z Damianem Wleklakiem

7 sty 2019 |

Od dwóch lat jest menadżerem. To jego nowa misja. Wynieść ukochany klub na wyżyny. Wyżyny organizacyjne, sportowe i marketingowe. Podstawowy cel? Rozwój. Nieustanny. O tym, jak układa się współpraca ze sponsorami, jakie będą kolejne kroki i w którą stronę rozwinie się klub opowiedział Damian Wleklak.

Od dwóch lat jest menadżerem. To jego nowa misja. Wynieść ukochany klub na wyżyny. Wyżyny organizacyjne, sportowe i marketingowe. Podstawowy cel? Rozwój. Nieustanny. O tym, jak układa się współpraca ze sponsorami, jakie będą kolejne kroki i w którą stronę rozwinie się klub opowiedział Damian Wleklak.

Czy jest Pan sportowo zadowolony po trzech miesiącach gry? Zaznaczam: sportowo.

Sportowo wydaje mi się, że możemy być zadowoleni. Po osłabieniach, które mieliśmy, ci zawodnicy, którzy weszli w te role pierwszoplanowe teraz i pozostali, którzy odgrywali już znaczące role, pokazują, że drzemie w nich potencjał. Teraz przed nimi drugi egzamin. Egzamin męstwa i dojrzałości. Pokazanie czegoś więcej. My wiedzieliśmy o tym potencjale już wcześniej, ale teraz pracujemy nad tym, żeby wydobyć z nich jeszcze więcej tego, co w nich drzemie.

Organizacyjnie?                                                                

Organizacyjnie jestem bardzo zadowolony. Jeśli chodzi o funkcjonowanie klubu, wydaje mi się, że jesteśmy w tym momencie bardzo blisko przeskoczenia o jeden poziom wyżej. Bardzo jestem zadowolony z kibiców, którzy dopisują. To zarówno coraz więcej młodzieży, ale też seniorów i całych rodzin, które nas dopingują. Grupa sponsorów, która się fajnie konsoliduje i powiększa. Też przychodzi na mecze i się tym interesuje. Tu widać dużą pracę tego całego zespołu, który jest w naszym klubie i który o tę stronę organizacyjną dba. Wydaje mi się, że chyba wszyscy dookoła widzą, że chcemy się wdrapać troszkę wyżej. Wiemy, ile pracy nas to kosztuje, ale my bardzo chcemy tam dojść.

Jakie są widoki na przyszłość?

Przed nami druga runda, która troszeczkę niefortunnie się dla nas zaczęła. Porażka w Szczecinie nas boli i mam nadzieję, że dzięki naszej podrażnionej ambicji spróbujemy te punkty odrobić. Chcemy dalej walczyć o ósemkę. Równolegle, też już rozmawiamy o przyszłości. Bardzo chcemy być mocniejsi w przyszłym sezonie. Dostarczyć więcej satysfakcji naszym kibicom.

No właśnie. Szykują nam się jakieś zmiany, spektakularne nazwiska, umowy?

Pracujemy z wszystkimi naszymi sponsorami. Każdy z nich jest dla nas bardzo ważny i każdego traktujemy indywidualnie. To wspaniali ludzie, którzy dają nam możliwość rozwoju i tego, że możemy grać przed naszą publicznością i dla naszych kibiców. Wiemy, w jakich ramach się poruszamy. Oczywiście, przedstawiamy im w rozmowach naszą sytuację kadrową, taką jaką mamy na dzień dzisiejszy, ale też taką, którą chcielibyśmy mieć w przyszłości. Zobaczymy. Czas pokaże. Myślę, że nasz dział medialny poinformuje, kiedy coś takiego się wydarzy. Rozmawiamy, ale na razie są to wyłącznie rozmowy.

Na co stać zespół w tym sezonie?

Wydaje mi się, że na pewno stać nas na grę w ósemce. Liga pokazała, że potrafimy walczyć z tymi zespołami w naszym zasięgu. Chcielibyśmy mocniej powalczyć z drużynami z pierwszej szóstki. Wyłączając Kielce i Płock, wiemy, że z resztą zespołów można i trzeba powalczyć, nie zapominając oczywiście, żeby wygrywać z tymi, które są w naszym zasięgu. Chcemy zrealizować ten cel, ale marzymy też o tym, żeby być wyżej. Na dzień dzisiejszy chcemy wyprowadzić ten klub na bardzo mocne podwaliny, zarówno organizacyjne, jak i sportowe.

Jest ktoś, z kogo szczególnie jest Pan zadowolony jak do tej pory?

Nigdy nie patrzę na to indywidualnie. Oczywiście, rozwój jest indywidualny, ale ja oceniam to pod kątem zespołu. Myślę, że paru fajnych i młodych zawodników już się pokazało. Pytanie jak długo i jak konsekwentnie będą to utrzymywać. Wydaje mi się, że w klubie mają bardzo fajne warunki jeśli chodzi o rozwój sportowy. Wiadomo, dzisiaj mamy czterech kadrowiczów, którzy grają w turnieju pierwszej reprezentacji. Mamy zawodników w kadrze B i młodzieżówce. I to nas bardzo cieszy. To znak, że potrafimy pracować z tą młodzieżą. Ten młody zawodnik, który wychowuje się w naszych drużynach juniorskich trafia do pierwszego zespołu, bo po to ten zespół też jest. Jak to w sporcie – cały czas jesteśmy ambitni i chcemy więcej.

A propos powołań. Dowołani do kadry zostali Adamczyk i Komarzewski. Dobry prognostyk?

Dla nich na pewno wspaniały. Dla takich chłopców pojechać i zmierzyć się z reprezentacjami Białorusi i Hiszpanii, czy też Arabii Saudyjskiej może tylko być plusem. Nic tylko grać, nagrywać swoje zachowanie na boisku przeciwko nim, nagrywać zachowanie swoich kolegów i przeciwników, i tylko się uczyć. Na dzień dzisiejszy nie jesteśmy w stanie stworzyć im takich warunków do rozwoju, żeby grać z zespołem z Hiszpanii czy z Białorusi w klubie. Z tego powinni czerpać jak najwięcej. Jeżeli będą mocno pracować, to pewnie jeszcze będą mieli ku temu okazję. Teraz jadą po naukę, ale powinni jechać z przekonaniem, że kiedyś mogą ich pokonać i to jest chyba najważniejsze. My też kiedyś jeździliśmy do Danii, braliśmy 10 bramek do torby i wracaliśmy do Polski. Ale potem ich pokonaliśmy i wygrywaliśmy z nimi na dużych imprezach. Tej pracy nie wykonuje się na zgrupowaniach reprezentacji, bo one są bardzo krótkie. To się robi miesiącami w klubie.

Powołania tych zawodników pokazują, że warto szkolić młodzież w naszym klubie. Mamy tu blisko 120 juniorów. Widzi Pan już teraz wśród nich jakieś kolejne perełki?

Taaaak. Już teraz widzę dwie perełki i myślę, że będziemy z nimi pracować. Oczywiście, to jest też kwestia tego, ile te perełki będą chciały dać od siebie, żeby wejść do tego zespołu. Często musimy im tłumaczyć, że mają większe możliwości, niż sami w to wierzą. To ważne w przypadku sportowca, żeby wiedział, że ma ten potencjał. Możliwości poparte ciężką pracą i nastawieniem, mogą dużo zdziałać. Jeszcze pokażemy paru zawodników, których mamy i którzy na dzień dzisiejszy są wypożyczeni do pierwszej ligi. Być może w przyszłym sezonie okaże się, że tych naszych wychowanków będzie jeszcze więcej.

Pan już od dwóch lat w roli menadżera. Jakie wnioski wyciągnął Pan do tej pory?

Trudne pytanie. Bardziej nastawiałem się tutaj na rolę menadżera sportowego, a okazało się, że zostałem menadżerem klubu. Dla mnie to jest przede wszystkim bardzo duże doświadczenie. Nie ukrywam, że cały czas się pasjonuję pracą trenera i to jest mój konik. Nikogo nie będę oszukiwał, na pewno będę chciał do tego wrócić. Dzisiaj nam wszystkim twarz składa się do uśmiechu, gdy widzimy jak ten klub zaczyna funkcjonować. Samo to, że mamy ambicje, żeby być coraz silniejszymi pokazuje, że jesteśmy zadowoleni. Ja mam jakieś tam swoje spostrzeżenia na marketing sportowy. Na razie jestem w tym zbyt krótko, i choć skończyłem kierunek marketingu, nie jestem do końca wyedukowany w tę stronę. Samo to, że poznałem fascynujących ludzi, którzy osiągnęli sukcesy w biznesie i innych dziedzinach życia i mogę pracować dla mojego ukochanego klubu jest niesamowite. Ta zmiana jest podyktowana moimi ambicjami. To jest mój klub i ja chcę, żeby ten klub był najlepszy w Polsce.

Trudno patrzeć na wydarzenia boiskowe z perspektywy trybun?

Oj tak. Bardzo trudno. To było dla mnie trudne już jak byłem trenerem. Fascynujące, jak wspaniałe jest życie zawodnika, który przychodzi i gra, może wszystko na parkiecie. Może się rozwijać i mieć satysfakcję z tego, że jest najlepszy. I jak trudna jest rola trenera, czy menadżera, gdy trzeba więcej spokoju i samodyscypliny, jeśli chodzi o emocje i ich okazywanie. To trudne, ale nie można grać do sześćdziesiątki.

Ostatnie lata pokazują, że trudno jest utrzymać klub w Trójmieście. Dlaczego Pana zdaniem warto inwestować w akurat ten projekt?

Dlatego, że dajemy wielką szansę naszym wychowankom. Dlatego, że historia Wybrzeża Gdańsk jest niesamowita. Naprawdę, tę historię tworzą setki albo i tysiące ludzi i każdy z nich dołożył swoją cegiełkę. Środowisko piłki ręcznej w Trójmieście jest niesamowite. Pokazał to nasz zabawowy, świąteczny mecz oldboyów – Wybrzeże Gdańsk vs Spójnia Gdańsk. Wielu fajnych ludzi spotkało się ponownie. Bardzo chętnie przyszli. Dlatego to środowisko biznesu jest przekonane, że ten projekt jest na tyle wartościowy, że warto tutaj zaufać tym ludziom. Widzą z jaką pasją pracujemy w tym klubie i że robimy to po to, by ten klub był coraz lepszy i chcemy się rozwijać. Wydaje mi się, że tym przekonujemy ludzi i dzięki temu wspierają nas coraz większą grupą. Myślę, że oni też mają dużą satysfakcję z tego, że jesteśmy razem i chcemy być coraz lepsi. Stąd też poniekąd była ta moja ostatnia wyprawa do Szwecji.

Właśnie. Szwecja. Kolejne pytanie. Co już teraz udało się ustalić?

Na razie spotkaliśmy się z menadżerem i prezesem klubu z Karlskrony. Okazało się, że jesteśmy bardzo bliźniaczym klubem. Opowiadali o tym, że mają bardzo oddanych kibiców, mają grono swoich sponsorów, podobnie budowane. Tak, że ich sponsorzy też są bardzo zaangażowani w życie klubu. Też nie mają jakichś rozbudowanych struktur w klubie, ale ci ludzie, którzy tam pracują są w pełni oddani tej pracy i robią to z ogromną pasją.  Byliśmy tylko na pierwszym spotkaniu, ale załapaliśmy też już taką bardzo mocną chęć współpracy na trzech płaszczyznach. Pierwsza – kluby seniorskie. W Karlskronie jest budowana nowa, piękna hala do piłki ręcznej, która nam w Gdańsku się marzy. W tej hali i u nas chcemy zagrać dwa spotkania w ciągu roku. Być może uda nam się zorganizować wspólny obóz, ale to może być trudne. Ponadto, być może będziemy się wymieniać zawodnikami – ktoś będzie trafiał na wypożyczenie tam, ktoś będzie przychodził do nas. Zobaczymy, jak to wyjdzie, musimy się na pewno lepiej poznać. Druga płaszczyzna to nasi juniorzy. To bardzo ważny czynnik edukacyjny dla dzieci, które mogą wyjechać za granicę i tam zobaczyć ile wart jest język angielski, że warto poznać inną kulturę, inny świat i inny sposób grania w piłkę ręczną. Tu chcemy przede wszystkim organizować turnieje dla dzieci. Zarówno u nas jak i w Szwecji. Chcemy też dać możliwość spotkania się trenerom naszych grup juniorskich. Chcemy też spróbować wejść w projekt unijny z trzech miast z trzech państw Unii Europejskiej, napisać projekt, dzięki któremu ta wymiana byłaby regularna. No i trzecia płaszczyzna. Płaszczyzna biznesu. Chcemy kojarzyć i przedstawiać sobie naszych sponsorów sponsorom klubu z Karlskrony. Chcemy zabierać też naszych sponsorów tam, bo to też bardzo fajna sprawa.

Gdy spotyka się Pan ze sponsorami, na co szczególnie zwracają uwagę?

Zwracają uwagę na transparentność naszego klubu. Na to, że mogą nam zaufać. Wiedzą, że te środki będą spożytkowane we właściwym celu. Na to, że mamy naprawdę młody zespół i dajemy szansę naszym wychowankom. Na to, że ta organizacja i klub ciągle się rozwija. Że mamy ciągle parcie, żeby się rozwijać. Zarażamy ich naszym optymizmem i entuzjazmem. Chcą być z nami i bardzo imponuje nam to, że możemy ich do tego zachęcić i z roku na rok tych sponsorów jest coraz więcej. Zaczynają się bardzo fajnie czuć w swoim gronie, poznawać siebie i między sobą też współpracują.

Co jest największą siłą tego klubu?

Jest kilka czynników. Na pewno historia, na pewno organizacja, transparentność. To, że wychodzimy i mówimy wprost kiedy mamy problemy, a kiedy jest dobrze. Nasi sponsorzy wiedzą o wszystkich sytuacjach jakie zachodzą w naszym klubie i oni pierwsi o wszystkim się dowiadują. Jakie kroki chcemy poczynić następne, co nam przeszkadza, a co nam pomaga. Widzą też, jak wspaniałych kibiców mamy, że jest ich coraz więcej i to na pewno też ich cieszy. Satysfakcja, że ta dyscyplina i ten klub są coraz bardziej rozpoznawalne.

Dużo mówi Pan o kibicach. Rzeczywiście, w tym sezonie frekwencja jest dużo większa niż w poprzednich latach. Z czego to wynika?

Wydaje mi się, że przyzwyczailiśmy kibiców, że mogą spodziewać się po nas walki. Nie będę tutaj mówił, że zawsze jest pięknie i kolorowo, bo przytrafiają nam się mecze, z których nie możemy być zadowoleni, ale wiedzą na co nas stać. Dajemy z siebie wszystko i walczymy mimo wszystko. To też już pokazaliśmy w poprzednich sezonach, że nawet w okrojonym kontuzjami składzie, wychodzimy, walczymy i chcemy grać o swoje. I wspólnie się z tego cieszyć.

Kolejna pozytywna zmiana w tym sezonie to Sponsor Strategiczny, Grupa Energa S.A. Czy po tych trzech miesiącach można powiedzieć, że sponsor jest z nas zadowolony?

Tak. Byłem ostatnio na spotkaniu. Nie ukrywam, że rozmawiamy a propos przyszłości. My jesteśmy bardzo zadowoleni z tej współpracy i mam sygnał, że nasz Sponsor też i z przyjemnością patrzy na to, co robimy. Przede wszystkim, że wywiązujemy się z zapowiedzi, które tam przedstawialiśmy, czyli między innymi grania młodych zawodników. Niezwykle pomaga nam też publiczność. Gdy pokazujemy w raportach, jak to u nas funkcjonuje, to jest bardzo miło zaskoczony, że mamy takie grono kibiców za nami.

Jak ta współpraca z Grupą Energa przekłada się na pracę klubu?

Wchodząc do Energi pokazaliśmy, jakim klubem jesteśmy, ilu mamy kibiców, jaka grupa sponsorów stoi za nami. To wywarło wrażenie. Że tylu ludzi nam zaufało i nam pomaga. Na dzień dzisiejszy daje nam to możliwość wyprowadzenia tego klubu na stabilne fundamenty. Taki mamy plan, żeby do końca tego sezonu naszą sytuację wyklarować ostatecznie. Daje nam to też możliwość rozmów a propos następnego sezonu. Rozmawiamy o przyszłości i że chcielibyśmy się z tym sponsorem związać na dłużej. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Pamiętajmy o tym, że naszym kolejnym etapem, jeśli chodzi o rozwój, jest większe poświęcenie uwagi naszym grupom młodzieżowym, a je również sponsoruje Grupa Energa.

Piłka ręczna to taki  piękny i nie do końca doceniany sport. Z czego wynika ta niszowość?

Tak naprawdę, w naszym kraju każdy sport, oprócz piłki nożnej, jest niszowy. Nie ma co się oszukiwać. Podobnie jest w Niemczech i Skandynawii. Tam piłka ręczna jest wyżej sklasyfikowana, jeżeli chodzi o poziom. My mieliśmy swoje szanse dorównania siatkówce, ale gdzieś ją zgubiliśmy. Liga siatkówki jest już na wyższym poziomie, choć im też przytrafiają się wpadki, jak chociażby Stocznia Szczecin. Gdzieś ten rozwój, w którymś momencie musi nastąpić. Patrząc na dopływ młodych zawodników, musimy się zastanowić co zrobić, żeby tych młodych graczy na najwyższym poziomie było coraz więcej i żeby liga była coraz mocniejsza. Do tego jest potrzebnych wiele czynników. To jest naturalne, że każdy marzy o tym, żeby jego dyscyplina była najlepsza. Wydaje mi się, że na dzień dzisiejszy nie tyle jesteśmy niedoceniani, co za mało naciskamy na to, żeby pokazać się w szerszym obrazie.

Co my jako klub możemy albo już robimy, żeby odmienić losy tej dyscypliny?

Nie chcę powiedzieć, że już dużo robimy, ale myślę, że fakt, że nasi trenerzy grup młodzieżowych wychowują młodych zawodników i ci zawodnicy trafiają potem do nas to już jest bardzo dużo. Dzisiaj, z czterech naszych kadrowiczów, trzech ma po 21 czy 22 lata. Możemy się kłócić jaki jest poziom tych zawodników, ale jest materiał, który trenerzy grup młodzieżowych dali i to na pewno cieszy. Jeżeli tak będziemy do tego podchodzić i być może nastąpi dalszy rozwój tych grup młodzieżowych, to tylko możemy się z tego cieszyć i z optymizmem patrzeć w przyszłość.