Aż pięć kolejek musieli czekać fani piłki ręcznej w Gdańsku na zwycięstwo swoich ulubieńców, ale gdy już się doczekali, mogli być bardzo zadowoleni. Już do przerwy Torus Wybrzeże prowadziło czterema bramkami, aby po końcowym gwizdku cieszyć się z wyniku 32:23. MVP spotkania został wybrany Miłosz Wałach.
Pomimo zajmowanych w ligowym peletonie pozycji dwunastej i trzynastej, drużyny Torus Wybrzeża Gdańsk oraz Handball Stali Mielec grały o coś znacznie więcej niż 3 punkty. Podopieczni Mariusza Jurkiewicza za wszelką cenę chcieli przełamać impas, w który popadli od kilku tygodni, notując przedłużającą się serie meczów bez zdobyczy punktowej. Mielczanie, choć w ostatnich tygodniach znacznie poprawili swoje notowania, wciąż szukali ucieczki ze strefy barażowej, w której utkwili z 4 punktami. Pojedynek zapowiadał się zatem bardzo emocjonująco, a każda ze strona miała na sobie mnóstwo dodatkowej presji.
Rzucanie rozpoczęli mielczanie od pięknej dwójkowej akcji i świetnym wykończeniu Antionio Pribanicia. Nie minęło jednak kilka sekund, a rozpędzony Mateusz Wróbel doprowadził do wyrównania po jeden. Widać było ogromną motywację w szeregach gospodarzy, która przyczyniła się do objęcia prowadzenia po akcji oskrzydlającej Mateusza Kosmali (2:1, 3’). Goście doprowadzili do remisu już w kolejnym ataku, a skład czerwono-biało-niebieskich uszczuplił się o Krzysztofa Gądka na 120 sekund. Defensywa gdańszczan pracowała jednak bardzo intensywnie, dzięki czemu Stal nie wykorzystała tej okazji. Wykorzystał ją natomiast lider Wybrzeża – Mateusz Jachlewski i zrobiło się 3:2 (8’), a za moment 4:2 po trafieniu Keliana Janikowskiego. Twarda gra w obronie przyniosła następną stratę, a na ławkę kar powędrował Wróbel. Gracze przyjezdnych czekali na trzeciego gola aż 7 minut, kiedy to Ivanović pokonał Wałach rzutem z 9. metra (4:3, 11’).
Po kwadransie gry wciąż żadna z drużyn nie była bliżej pełnej puli (5:5), a na parkiecie najwięcej było walki i szarpanych ataków. Gdy za faul boisko opuścił Doroshchuk, prowadzenie odzyskała Stal, jednak tylko na chwilę. Bramki sypały się raz z jednej, raz z drugiej strony. Gdy zegar wskazywał 24’, dwukrotnie drogę do siatki znalazł Gądek i Wybrzeże złapało leciutki wiatr w żagle (10:8). Między słupkami robotę wykonywał także Wałach i dzięki temu nawet rzuty karne czy niefortunne straty nie przynosiły korzyści gościom. Końcówkę pierwszej części Torus Wybrzeże miało koncertową, a znakomitą zmianę dał Daniel Leśniak, który w kontrze nie miał problemów z celnością. Dzięki temu gospodarze mieli 4 trafienia więcej od przeciwników (14:10) i byli zdecydowanie bliżej przełamania złej passy.
Z czterech do pięciu podnieśli prowadzenie gospodarze zaraz po przerwie (15:10). Do sześciu wzrosła przewaga po trafieniu Papaja. Dopiero Dawid Ruhnke odblokował licznik Stali po zmianie stron (16:11). Piłkarze ręczni z Trójmiasta mieli jednak tylko jeden cel w głowie i nogach – utrzymać bezpieczny wynik. Jak na złość musieli to robić w piątkę po karach dla Leśniaka oraz Jachlewskiego w 35 minucie. Mielczanie kilkanaście sekund później poszli w ślady przeciwników, a do grona „recydywistów” dołączyli Monczka oraz Nowak i na parkiecie zrobiło mnóstwo miejsca. Pierwsi komplet w składzie odzyskali gospodarze i za tym poszły konkretne efekty w postaci bramek (18:13, 38’). Ogrom błędów psuł nieco artystyczny wyraz spotkania, ale na 20 minut przed końcem rezultat pozostawał korzystny dla Torus Wybrzeża (19:14). Tempo kolejnych piłek w sieci rosło, bo zegar był bezlitosny dla mielczan. W ostępie 4 minut (41’- 44’) w sieci ugrzęzło aż 6 piłek. Na 22 do 17 podwyższył Janikowski, a sankcje od sędziego powędrowały do Nowaka. W osłabieniu „Czeczeńcy” zostali zaskoczeni przez Mateusza Kosmalę, a o czas na ostatni bodziec poprosił Rafał Gliński.
To przyniosło odrobienie strat za sprawą Ruhnke i Rafała Krupy. Było 23 do 19 i 48 minuta spotkania. Po 5 minutach bez skutecznej akcji na listę strzelców wpisał się ponownie Papaj i było 24:19, a po kontrze Kosmali jeszcze jeden kroczek bliżej wygranej byli czerwono-biało-niebiescy. Powietrze uchodziło z zawodników Stali z każdym następnym trafieniem gdańskich szczypiornistów. Dawid Dekarz co rusz sięgał za plecy, aby wyciągnąć piłkę z własnej bramki, a swój dorobek powiększali: Papaj, Jachlewski czy Kosmala. Gdy do końca pozostawało 5 minut, zwycięstwo gospodarzy było nieuniknione (28:20). Ostatecznie wynik zatrzymał się przy stanie 32:23 i Torus Wybrzeże po 5 kolejnych porażkach, w końcu odniosło zasłużone zwycięstwo, które powinno pomóc gdańszczanom w końcowej fazie pierwszej rundy.
Torus Wybrzeże Gdańsk vs Handball Stal Mielec 32:23 (14:10)
GDA: Wałach, Chmieliński – Stojek, Mosquera, Pieczonka 2, Gądek 4, Leśniak 2, Doroshchuk, Jachlewski 4, Sulej, Kosmala 5, Papaj 9, Wróbel 3, Tomczak, Janikowski 3, Woźniak.
Trener: Mariusz Jurkiewicz.
MIE: Dekarz, Procho – Wilk 1, Monczka 1, Sobut, Ruhnke 5, Nowak, Pribanić 4, Valyntsau 1, Smolikau 1, Chodara, Adamczuk 1, Petrović 1, Wojdak 2, Ivanović 2, Krupa 4.
Trener: Rafał Gliński.